akurat tego MacLeana nie czytałem (jedna z moich największych zaległości), więc nie mam żadnego pola porównawczego między książką, a filmem, ale Bear Island Dona Sharpa bardzo mi się podobał.
Po prostu lubię filmy, których akcja toczy się zimą na jakiejś odciętej od świata bazie naukowej, gdzie jakiś czubek wykasza wszystkich po kolei.
No i ta obsada (Lee, Bridges, Redgrave, Sutherland, a nade wszystko stareńki Richard Widmark- nie do poznania!)