pierwszy, i kto wie, czy nie najlepszy, film w aktorskim dorobku Presleya. dramatyczna niczym grecka tragedia historia czterech braci z podnoszącego się po klęsce w wojnie secesyjnej Południa. dwóch z nich zakochanych w tej samej kobiecie, jeden z nich aksamitnym głosem śpiewa nieśmiertelne "Love Me Tender" i do tego nieprzyzwoicie kołysze biodrami gdy tylko dać mu gitarę do ręki. dziś już klasyk, i choć miejscami może bawić swym napuszeniem i naiwnością, to nie sposób odmówić mu uroku. Elvis tutaj jeszcze w roli drugoplanowej, nie jako bożyszcze, a wrażliwy i prosty chłopak ze spokojnego prowincjonalnego miasteczka, gdzie jednak niebawem rozbudzą się niebezpieczne namiętności. warto sięgnąć dla muzyki, dla pierwszych kroków Króla przed kamerą, dla legendy.