Kieł to najlepszy przykład że każdy reżyser musi kiedyś zrobić gniota.
Film jest wręcz nie do obejrzenia przejścia i montowanie scen tragiczne. Cała historia przedstawiona na ekranie tak blada i nie wciągająca że dziwi fakt że Alejandro Jodorowsky zrealizował taki film, nie widzący w scenariuszu braku logiki i wyjątkowo nudnej i monotonnej opowieści.
Polecam tylko fanom Jodorowskyego daje do zrozumienia że nawet ideał czasem sięga bruku.
Więc sobie odpuszczę :D
"Fando i Lis" i "Kret" wywarły na mnie niesamowite wrażenie, przede mną seans "Świętej góry". Dla mnie Jodorowsky to surrealista, w innym przypadku nie ma sensu sięgać po jego filmy. Najwyraźniej próby "wepchnięcia" go w popkulturowy nurt kończą się tragicznie, skoro nawet "Złodziej tęczy" z takimi tuzami jak Omar Sharif i Peter O'Toole wylądował wprost na półkach z VHSami.